czwartek, 21 lutego 2013

Mój romans z L'occitane..



Jak wyżej w tytule, mój romans z tą firmą trwa grubo ponad 2 lata, muszę się przyznać,że mieliśmy razem wzloty i upadki ale tak naprawdę nigdy mnie nie te kosmetyki nie zawiodły.Tym bardziej, że będąc w ciąży moja cera potrzebuje mega nawilżenia..Zawsze miałam tendencję do suchej i wrażliwej skóry w szczególności twarzy..Mój krem z Clinique Moisture Surge Intense Skin Fortifying Hydrator, nie dawał rady a nawet ba (!) zaczął mnie uczulać..!Musiałam doprowadzić swoją twarz do ładu i udało mi się to dzięki AVENE tolerance extreme i właściwie używałabym go cały czas..ale będąc w sklepie L'occitane skusiłam się na fluid delikatnie nawilżający z masłem shea 8% (50 ml), dla mnie bomba bo nie uczula,bezzapachowy, szybko się wchłania i przynosi mojej skórze ulgę, nie pozostawia tłustego filmu i nadaje się pod makijaż (nie roluje się). Właściwie moja przygoda z masłem shea, zaczęła się już od słynnego krem do rąk(wolę kremy z innych serii) ,osobiście dla mnie on jest klejący i nie wchłania się szybko... i nie przekonał mnie do siebie .ale jak zakupiłam peeling do rąk to odleciałaamm.. ;). Świetnie ściera naskórek,  i zostawia (co może nie każdemu pasować) przyjemne natłuszczenie, nie trzeba stosować po nim żadnego kremu..i tak zagościł na stałe w mojej łazience(niestety zostawiłam go u rodziców,postaram się wrzucić fotkę produkt)..Obecnie mam dość duży zapas kosmetyków do ciała...Nie kupiłam ich naraz, ale zawsze dziwnym trafem;), jak wchodziłam po 1 rzecz..to wychodziłam z 2, 3..bo promocja itp.Tak było i tym razem, weszłam TYLKO po silnie odżywczy krem do ciała (25% shea), którym smaruje rosnący brzuszek a właściwie całe ciało ma dla mnie delikatny zapach i nie mdli mnie;)..skusiłam się na wcześniej opisany fluid a ,że była promocja (prawie połowa ceny),dobrałam mydło w płynie werbena (500ml) a, że kwota wyszła nie mała dostałam prezent w postacie kremu do rąk, balsamu, mydełka i żelu pod prysznic wiśniowe przedwiośnie:). Mam teraz zapas na bardzo długo i postanowienie, że sklep ten omijam szerokim łukiem;). Zastanawiam się jeszcze tylko nad tym czy jak Dzidek pojawi się na świecie, to  może wypróbujemy kosmetyki z tej serii dla dzieci. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że ceny są niemałe , raz na jakiś czas można "poszaleć". Jeśli będziecie miały okazję koniecznie wypróbujcie co nieco i dajcie znać jak wrażenia.
Na fotkach będziecie widzieć jeszcze, 2  nieopisane żele pod prysznic  jeden z shea, które obecnie używam  oraz czekającym na swoją kolej z kwiatem wiśni, mydełko, mały balsam i masło do ciała z hibiskusem, (na fotce, widać jaką ma konsystencję)..uf..ale się rozpisałam. Co do dokładnych składników, odsyłam na stronę producenta i  do pobuszowania w necie. Mój aparat dziś świrował i nie chciał robić nic z makro :( dlatego wybaczcie mi brak składu..
Mam nadzieje,że komuś udało się dotrwać do końca.. życzę miłego wieczoru:)Pozdrawiam:)






peeling do rąk      






   




  



a to seria dla maluszków

a tu mały bonus ;)

1 komentarz:

  1. Jaki króliczek śliczny <3 Mam słabość do takich istotek :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz / zapraszam do grona moich oberwatorów:)pozdrawiam!